niedziela, 30 marca 2014

Rozdział VIII


-A tak w ogóle, to nazywam się Candy- przedstawiam się i widzę rozbawienie na twarzy trybutki z Drugiego Dystryktu.

-Ooo, jak słodko- chichocze dziewczyna.

-Chcesz zastraszyć naszą sojuszniczkę Alex?- za Dwójką pojawia się Amber z szerokim, serdecznym uśmiechem na ustach- Mam nadzieję, że nie zrobiłaś sobie krzywdy?

-Nie, ja tak mam, już się przyzwyczaiłam- odpowiadam zauroczona urodą dziewczyny.

Nagle ze zdziwieniem stwierdzam, że twarze dziewczyn zmieniają się w nieprzeniknione, wrogie maski. Po chwili zaczynam rozumieć. Koło nas staje na oko piętnastoletni chłopak z Dziewiątego Dystryktu.

- Cześć, co tam u was?- mówi nieśmiało chłopak.

-Chcesz zginąć jako pierwszy? Niee? To lepiej spadaj!- Nigdy nie przypuszczałabym, że Amber może wyglądać i mówić tak groźnie. Słyszę jeszcze warczenie i zdziwiona patrzę na Alex, która szczerzy zęby jak rozjuszony pies.

Nic dziwnego, że chłopak umyka i tym samym wpada prosto na chłopaka z Jedynki.

-Myślę, że jednak zginiesz jako pierwszy!- mściwie śmieje się Jedynka.

-Po co cały ten cyrk?- pytam zdziwiona.

-Wiesz, jak się nas boją, to się nie zbliżają i nie przeszkadzają w robocie- śmieje się cicho Wonder.

-Dobra, idziemy, bo cały trening przegadamy, Candy, uważaj, pudła za tobą- mówi Alex i wybucha śmiechem.

-Dzięki- chichoczę cicho i idę do stanowiska z toporami.

Patrzę na wszystkie idealne trzonki i ostrza i przed oczami stają mi treningi w Czwórce. Pamiętam, jak raz strzelając z łuku prawie zabiłam trenerkę. Innym razem wbiłam sobie miecz w stopę. Na szczęście niezbyt głęboko. Na pewno jestem groźna. Ale chyba bardziej dla siebie, niż dla innych. Czy jeszcze kiedyś zobaczę rodziców, Sama, Annie? Sama i Annie? Sama? Stop! Miałam o tym nie myśleć. Wracaj do rzeczywistości. Biorę jeden z toporów i bez problemu odcinam głowy i kończyny trzem manekinom, a w czwartego rzucam, trafiając go w czoło.

-Niezła robota- głęboki głos zwraca moją uwagę i po raz kolejny dzisiejszego dnia na twarz wypływa mi rumieniec. Znów widzę ten cudowny uśmiech. Te ciemne włosy i szaro-zielone oczy o niezwykłej głębi- Mogę się przyłączyć?

-Jasne- odpowiadam, na co on podaje mi topór i sam bierze jeden.

-Nazywasz się Candy, prawda?- pyta, a ja przytakuję- Ładne imię. Może mnie czegoś nauczysz, bo mało bawię się toporami.

-Bawisz się?- pytam kpiąco- Prawdopodobnie umrzemy, a ty to traktujesz jak zabawę?

-Heej, nie denerwuj się- mówi, niebezpiecznie zbliżając swoją twarz do mojej. Przynajmniej patrzy w oczy, a nie w dekolt, ale jego usta wyglądają z tej odległości wyjątkowo kusząco. Candy, dziecko, co ty gadasz? Idziesz na śmierć, a zajmujesz się kuszącymi ustami swojego prawdopodobnego zabójcy? Takimi kuszącymi ustami. Taaakimi... kuszącymi. Hejejej, z powrotem  do rzeczywistości. Ale one są taak- To co, pokażesz mi coś?

-Jasne, pewnie, a jak ty masz na imię?- pytam zdezorientowana, gwałtownie wyrwana z rozmyślań.

-Carl- wyciąga rękę. Uściśnij ją głupia! Tak, bardzo dobrze, ręka w górę. Ale nie! Nie ma go tykać w brzuch. Hmm, twardy brzuch. Jego zdziwiony wzrok mówi tak wiele. Po chwili wybucha śmiechem, a ja przypominam w tej chwili prawdopodobnie pieczonego buraczka. A może w sumie surowego?

-Przepraszam- wybucham histerycznym śmiechem.

-Nie szkodzi- Jak on się cudownie uśmiecha. Koniec!

Staram się nauczyć go trochę obchodzenia się z toporami, a potem on uczy mnie jak sie obchodzić z mieczem, wychodzi mi całkiem dobrze, ale on jest w tym wypadku genialny.

-Spójrz, musisz trzymać ręce trochę inaczej, bliżej- mówi obejmując mnie od tyłu. Widzę, że Amber się do mnie szczerzy, po czym sama podchodzi do Mikesa i zaczyna z nim rozmawiać, ale on cały czas zerka na mnie i na Carla.

-Chcesz przyjść dziś wieczorem na dach? Świetnie widać tam zachód słońca- pyta pod koniec dnia, po tym jak trenowaliśmy jeszcze rzuty włóczniami, walkę maczugami, wspinaczkę i strzelanie z łuku. Po całym dniu idziemy do wind i wracamy na swoje piętro.

-Widzę, że mamy tutaj jakieś gołąbeczki- mówi kpiąco Mikes, a Finnick patrzy na mnie pytająco.

-Jak z kimś rozmawiam, to od razu oznacza, że jesteśmy gołąbeczkami?- Pytam, kładąc nacisk na ostatnie słowo.

-Przecież widziałem, jak na ciebie patrzył- upiera się przy swoim chłopak. Tylko tego mi teraz brakuję, żeby uważał, że się zakochałam. A jeżeli już Carl jakoś na mnie patrzył, to raczej rozbawionym wzrokiem, po tym, jak dźgnęłam go palcem w brzuch. Szybko zjadam indyka z ryżem i sosem z jakiegoś nieznanego mi sera, cały czas czując na sobie spojrzenie Finnicka.
____________________________________________________________

To chyba najgorszy post w historii tego bloga. Nie potrafię opisywać normalnych ludzi, takich jak Carl, hahaha. :< No dobra, mam nadzieję, że mnie wszyscy nie znienawidzicie.

4 komentarze:

  1. Finnick? Finnick? Co Finnick? Nie rozumiem, co Ty planujesz, mam nadzieję, że nie moją śmierć... anyway, nareszcie! Tyle czekałam na kolejny rozdział o niezdarnej, cudnej Candy <3 uwielbiam ją, tak bardzo się z nią identyfikuję, że aż mnie to przeraża xD
    Mikes, Finnick, wy wszyscy! Cytując jedną z bohaterek mojego opka: "ZAZDROŚNI, CZY CO?" Oj Carl. Ty mi się tu nie kręć pod nogami, bo mi niszczysz plan na całe opowiadanie i muszę cały zmieniać, no ;___;
    Podoba mi się, jak przedstawiłaś zawodowców. Niby mordercy, niby bawią się śmiercią, ale... z drugiej strony są też ludźmi i zachowują się względem siebie jak przyjaciele i to mnie boli ;___;
    Przemyślenia Candy o "kuszących ustach" mnie rozwaliły na łopatki xD Dziewczyno, to było epickie!
    Dobra, nie będę się dalej rozpisywać, bo o durnotach gadam.
    xoxo, Loks.
    ~lilybird-everdeen.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spoko, spoko, w następnym rozdziale w miarę się rozwiąże. ;)) Jak zwykle Twój komentarz jest super i mega motywuje, dziękuję Ci bardzo. :33

      Usuń
  2. Carl... Mnie intryguje, mało. Bardzo intyguje XD co on knuje? Dlaczego jak ktoś mnie intryguje to ja się zatanawiam co knuje? XD oto cała ja XD
    Czekam na next :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie... to chyba nic nie knuje, haha. ;)) Jutro chyba będzie kolejny. :))

      Usuń