środa, 12 marca 2014

Rozdział IV


Szybko wychodzimy z pociągu i kierujemy się w stronę samochodu, który na nas czeka. Setki Kapitolińskich rąk chcą nas dotknąć, tylko po to, żeby później na jakimś wystawnym przyjęciu pochwalić się, że dotknęło się kogoś, kto teraz leży z rozkrwawioną głową na arenie. Uroczo.

Apartament na czwartym piętrze Ośrodka Szkoleniowego przeznaczony specjalnie dla nas zapiera dech w piersiach. Na jednej ze ścian jest wielkie akwarium, druga jest całkowicie oszklona. Stół cienki jak kartka papieru jest zastawiony jedzeniem, mimo, że już jedliśmy kolację, i okolony ośmioma krzesłami wyglądającymi trochę jak kawałki rafy koralowej. Nagle uświadamiam sobie, że od pięciu minut stoję i patrzę na to wszystko z otwartymi ustami. Zmieszana szybko kieruję się do pokoju, gdzie znów staję jak wryta. Zamiast stoliczków nocnych są akwaria, łóżko ma wodny materac i wygląda jak otwarta muszla. Całość jest w odcieniach niebieskiego i perłowym. Zdejmuję ubranie i kładę się do łóżka w bieliźnie. Wcześniejszy zachwyt zastępuje niepokój, spowodowany tym, że to miejsce zbytnio przypomina mi o domu.

Jestem na plaży, słyszę śmiechy moich przyjaciół. W oddali pływają łódki rybackie. Lekki zapach soli i ryb unosi się w powietrzu. Piasek jest jasny i gorący, a woda orzeźwia rozgrzane ciało. Chłopcy łowią ryby z pomocą trójzębów. Sam powoli zbliża się do mnie. Uśmiecham się i ochlapuję go wodą. Nagle czuję rozrywający ból w klatce piersiowej. Patrzę w dół i widzę trzy zagłębienia w ciele, z których tryska krew.

Budzę się z wrzaskiem. Jestem cała mokra. Świetnie. Igrzyska nawet nie zaczęły się na dobre, a ja już umieram ze strachu. Potrzebuję kilku minut na uspokojenie i ponownie zapadam w sen, tym razem bez koszmarów. Rano po chwili dezorientacji uświadamiam sobie gdzie jestem. Wbrew moim oczekiwaniom nie zalewa mnie fala strachu. Wręcz przeciwnie, czuję się błogo patrząc na pływające w stoliczku nocnym błazenki, pensetniki i lisogłowy. Postanowiłam, że muszę zapomnieć o życiu, które wiodłam w dystrykcie- żadnych wspomnień. Nie było to łatwe głównie ze względu na to, że mój przyjaciel jest tu ze mną. Ale jeżeli mi się nie uda, to nie będę w stanie się skupić, a tym samym zginę od razu. Trach! Całe powietrze ulatuje mi z płuc. Rozmyślając o tym, jak przestać rozmyślać spadłam z łóżka. Wykorzystując chwilę oprzytomnienia poszłam się umyć. Tym razem nie skupiłam się zbytnio na obsłudze prysznica, co poskutkowało tym, że stałam tam cała w pianie czując tylko lekką, wrzącą mżawkę o zapachu lawendy. Szybko poprawiłam moje niedopatrzenie i chwilę później uderzyłam czołem w umywalkę w kształcie muszli. No tak, z moją gracją i zwinnością mam wielkie szanse na wygranie tych Igrzysk. Zirytowana wyszłam z łazienki i ubrałam się w jakąś błękitną sukienkę. Wychodząc z pokoju spotkałam Mikesa.

-Hej mała- rzucił nonszalancko.

-Cześć Mikes- warknęłam, bo ból głowy nie pozwalał mi na uprzejmości.

-Humorek nie dopisuje?- zaśmiał się idąc w moją stronę.

-Trudno, żeby dopisywał, jak nawet umywalka próbuje cię zabić- mruknęłam, a on wybuchnął śmiechem.

Doszliśmy do stołu, gdzie usiadłam nie witając się z nikim i przyłożyłam lód z misy z owocami do czoła.

-Dzień dobry- powiedziała z naciskiem Cessily.

-Mhm- odpowiedziałam niezbyt miło i w tym miejscu zrobiłam błąd. Na twarz opiekunki wypłynął rumieniec wściekłości, a granatowe tipsy wbiły się w stół.

-Gdzie ty masz maniery!? Boże, Boże i po co ja prosiłam o ten Czwarty Dystrykt? Żeby dostać to? Jakąś niewychowaną małolatę?- wybuchła kapitolinka.

-Spokojnie... spokojnie, co się to dzieje?- pyta Nox wtaczając się do pokoju i pociągając łyka z butelki o bursztynowej zawartości- Widzę, że Cess pokazuje swoje prawdziwe oblicze?

-Uh- stęka z dezaprobatą opiekunka odchodząc od stołu- za piętnaście minut przyjdą po was wasze ekipy przygotowawcze- informuje i posyła mi ostrzegawcze spojrzenie.
_______________________________________________________
Boże, tak strasznie przepraszam, że nic nie dodawałam, ale mój laptop się zepsuł i nie miałam internetu. ;// Wiem, że miało być więcej Finnicka, ale spoko, jeszcze będzie. ;))

4 komentarze:

  1. Finnick. Ufam Ci, dziecko, że mnie nie zawiedziesz! Zwinność Candy mnie przeraża XD Ale w sumie jestem tak samo ogarnięta, więc po części ją rozumiem. Potykam się co najmniej 6 razy dziennie i przewracam przynajmniej 2. WSZYSCY JUŻ SIĘ PRZYZWYCZAILI.
    "[...] że dotknęło się kogoś, kto teraz leży z rozkrwawioną głową na arenie. Uroczo." jestę chómanistę, wyczówam niezły sarkasm i ironję.
    "Trudno, żeby dopisywał, jak nawet umywalka próbuje cię zabić" UMARŁAM. To było epickie! Wygrałaś tym życie, seriously xD
    poza tym bardzo podoba mi się Twój styl - nie wiem, jak to opisać, jest po prostu bardzo specyficzny, i oczywiście bardzo dobry, przynajmniej moim zdaniem :D Dobra, nie rozpisuję się, pozdrawiam i czekam na następny <3
    xoxo, Loks.
    ~lilybird-everdeen.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah, też tak mam, potykam się na gładkiej podłodze. ;))
      Dziękuję Ci strasznie, jesteś taka kochana. <3

      Usuń
  2. Hahaha... Nie mogę z umywalki XD chociaż nie jest tak źle, równie dobrze łóżko też może zaatakować (wiem coś o tym XD moja biedna główka XD)
    Weny :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie. :DD (moja głowa też często cierpi z tych samych powodów, co Twoja ;))).

      Usuń