Po kilku sekundach do pokoju wpada Cessily. Robi to z taką
prędkością, że wygląda jak niebieska smuga. Porywa mnie i brutalnie wpycha do
samochodu, sama stojąc przed nim jeszcze chwilę i szczerząc się, żeby wszystkie
kamery uchwyciły jej 'piękno'. W samochodzie Mikes wita mnie entuzjastycznie, mówiąc,
że matka prawie go zabiła za to, że się zgłosił, ale powiedział jej, że nie
musi tego robić, bo w najgorszym przypadku (w co wątpi) wyręczą ją na arenie.
Kochany synek. Stajemy przed długim, srebrnym, kapitolińskim bolidem. Nox,
który jest wyraźnie pijany wpycha się w drzwi, co skutkuje gniewem opiekunki,
który widać nawet spod centymetrowej warstwy makijażu. Mentorowi trzeba też
pomóc wejść po schodach, bo mimo względnej świadomości jego ciało nie chce go
słuchać. Pociąg jest naprawdę wspaniały, ale cały efekt psuje Cessily, która pieje
zachwycona nawet doborem fug między kafelkami.
-Teraz idźcie się przebrać, żebyście za parę godzin, w
Kapitolu nie wyglądali jak... jak... ludzie z dystryktów- ostatnie słowa
wywołują grymas obrzydzenia na jej twarzy.
Szybko wchodzę do mojego pokoju, gdzie przystaję, bo nie
wiedziałam, że na świecie istnieją tak luksusowe miejsca. Całość jest urządzona
na biało- złoto, a ozdobami w samej łazience można by udekorować wszystkie
chaty w Dystrykcie. Wyjątkowo sprawnie opanowuję działanie panelu sterującego
prysznica i prawie unikam poparzenia wrzątkiem. Dłuższą chwilę stoję
rozkoszując się przyjemnym ciepłem wody, która jest wszechobecna w naszym Czwórce. Wdycham parę i czuję się
jak w wyjątkowo upalne dni lata, kiedy z naszej plaży, na którą rzadko
zapuszcza się ktokolwiek oprócz mnie, Annie, Sama i Finnicka słychać krzyki i
śmiech dzieci, które przyszły się ochłodzić. Czasami w te dni nie trzeba iść do
szkoły, a pracować nie ma sensu, jest zbyt gorąco i zazwyczaj nic się nie łowi,
więc z nimi wiążę najszczęśliwsze wspomnienia. Z rozmarzenia wyrywa mnie skrzek
kapitolinki, która woła nas na kolację. Dziwi mnie, jak szybko zwykły podmuch
powietrza rozplątuje i suszy włosy, z którymi nawet ja mam często problem.
Ubieram czerwoną, bluzkę z przyjemnego, śliskiego materiału i czarne, proste
spodnie.
Kiedy zjawiam się w jadalni wszyscy na mnie czekają, a
Cessily posyła mi ganiące spojrzenie. Znudzona i zrezygnowana siadam i zaczynam
bez przekonania jeść zupę z groszku i dyni. Kiedy pierwsza łyżka znika w moich
ustach dochodzę do wniosku, że to najlepsza rzecz, jaką w życiu jadłam, a
kolejne potrawy są jeszcze lepsze. Staram się nie patrzyć na Finnicka, bo wiem,
że to co zobaczę mnie nie pocieszy. Raczej w jego oczach nie ma wesołych
iskierek, które goszczą tam prawie zawsze. Finn to jedna z najbardziej
radosnych osób, jakie znam, ale w tej chwili na pewno nie jest szczęśliwy.
-No, no, no, całkiem dobry materiał na zwyciężczynię- przerywa
ciszę chrapliwy głos Noxa- ładna, seksowna, może jeszcze inteligentna?
-Chyba dawno nie widział pan kobiet, skoro uważa mnie pan za
ładną i seksowną, panie Nox.
-Czyli inteligentna też...- cicho śmieje się mentor- Co
umiecie robić?
-Wszystko- odpowiada bez zastanowienia Mikes- zamierzam to
wygrać.
-To, że zamierzasz, a to, czy tak się stanie, to dwie różne
sprawy- warczy Nox- Konkretniej?
-Miecze, walka wręcz, maczugi, włócznie... to najlepiej, ale
wszystkim władam dobrze.
-A ty, ślicznotko?- zwraca się do mnie zwycięzca sprzed
wielu lat.
-Noże i topory, w tym jestem najlepsza.
Nikt więcej się nie odzywa,
oprócz Cessily, która komplementuje suflety czekoladowe, do czasu kiedy
siadamy, żeby obejrzeć dożynki w innych Dystryktach, w końcu trzeba poznać
swoich sojuszników. W Jedynce ochotnicy- Amber i Wonder, w Dwójce też- Alex i
Carl. Świetnie, jestem jedynym
zawodowcem który się nie zgłosił sam. Mam nadzieję, że mnie nie wydziedziczą.
Oprócz tego zwracam uwagę tylko na drobną dziewczynkę z Dwunastki,
dwunastolatka z Ósemki i trybuta z Piątki, który wygląda, jakby już oszalał.
Nie zwracam uwagi na losowanie w Czwórce, nie chcę przeżywać tego jeszcze raz. Szybko
ewakuuję się do mojej sypialni i kładę na łóżku. Miarowy szum pociągu
przypomina mi morze, za którym już tak bardzo tęsknię. Myślę o wszystkich
chwilach, które spędziłam na plaży z Annie, Samem i Finnickiem. Uhh, boli.
Czuję się, jakbym dostała pięścią w brzuch. To zbyt szczęśliwe wspomnienia, jak
na chwilę w której teraz jestem. W końcu po moich policzkach płyną łzy, które
dają chwilową ulgę. Po jakimś czasie budzi mnie słodki głos Cessily. Moje
ubranie jest wygniecione, a na twarzy mam plamy. Teraz nawet Nox nie
powiedziałby, że jestem ładna, a co dopiero mieszkańcy Kapitolu, w którym
będziemy za jakieś piętnaście minut. Myję się najszybciej jak potrafię starając
się usunąć z twarzy ślady słabości i ubieram się w pierwsze ubranie na jakie
trafiają moje ręce.
Mikes jest taki skromny! XD Noxa też lubię i Finnicka, oczywiście XD
OdpowiedzUsuńŻyczę weny ;3
No nie? Właśnie taki ma być. ;)) A co do Noxa, to się zastanawiałam, czy on jest odpowiedni jako mentor 4 dystryktu, ale uznałam, że co tam, robię jak chcę. ;)) Dzięki bardzo. :D
UsuńNox jest takim czwórkowym Haymitchem, moim zdaniem XD ale to może dlatego właśnie tak mi się podoba <3 Co do ogółu - skoro Finnick jest jej przyjacielem, to oczekuję więcej jego opisów, bo tak poza tym to wszystko jest cud, miód i malina i mi się podoba :D Co do reszty, to nie mam się do czego przyczepić, serio - podobały mi się bardzo wstawki o Czwórce, te przebłyski szczęścia w postaci wspomnień. Lubię takie smaczki :3
OdpowiedzUsuńPoza tym Nox i jego teksty - chwalcie Pana, mam mojego mistrza na to opowiadanie. No i Mikes, taki pewny siebie... nie lubię go. Nie wiem dlaczego, ale go nie lubię XD
znaczy, bohaterowie mi się podobają, ale jak idzie o charakter, to przegrał sprawę xD
xoxo, Loks.
~lilybird-everdeen.blogspot.com
Właśnie miał być takim troszkę Heymitchem, jakoś tak go tam potrzebowałam. Właśnie niedawno sobie uświadomiłam, że niby jest ten Finnick, ale go nie ma. Naprawię to. ;) Haha i właśnie potrzebowałam postaci, która by była taka niełatwa do polubienia, taki zadufany w sobie Zawodowiec. ;)) Dziękuję.
Usuń